Opiszę na początku jak najłatwiej pozyskiwać takie korzenie, a potem o ich preparacji.
Dobrym pomysłem jest wypatrzenie przy okazji gdzie są prowadzone roboty ziemne, oni wsio wykopią, a korzeni czasem jest cała masa.
Próbował ktoś wykopać korzeń o średnicy pnia 10cm samodzielnie?
Powodzenia
, czasem rwałem autem i zderzak oberwał.
Tylko trzeba wcześniej się zorientować jakie gatunki drzew wcześniej tam rosły. Wiele gatunków da się rozpoznać po nawierceniu aromatu wiór.
Tak najłatwiej min. można stwierdzić gatunek drewna.
Kora nic nam nie powie. Bynajmniej mało i nie każdy na tym się zna.
Ostrzegam przed korzeniami z bzu czarnego, nie polecam, są trujące.
Mitem jest że korzeń musi pochodzić z drzewa martwego, co najmniej pół roku jak i że musi pochodzić z drzew liściastych wyłącznie.
Po właściwej preparacji można używać również korzeni z drzew iglastych i owocowych, a co najlepsze korzeni ze świeżo ściętych drzew, najważniejszym czynnikiem jest ich
porządne wysuszenie i wygotowanie, najlepiej, do samego rdzenia. Gotowanie nie jest koniecznością w przypadku korzeni martwych/liściastych/nieowocowych. Parzenie wrzątkiem z solą wystarczy.
Należy się liczyć z tym, że niektóre korzenie mogą barwić wodę w akwarium.
Swego czasu handlowałem korzeniami na allegro i na forach.
Wszystkie były suszone w suszarni i gotowane w kotle z beczki 400l uciętej na 1/3 grubości, do tego butla z propanem, i płyta kuchenna, woda dochodziła do 95C, to wystarczy. Oczywiście wszystko odbywało się w ogrodzie.
Pomysłów na taki kocioł jest wiele. Jak ktoś leci w klimaty BW to wygoda z posiadania takiego kocioła, nieporównywalna. No i jak las pod nosem.
Próbowałem kiedyś z korzeniami sosny zwyczajnej Fi pnia 12cm, po okorowaniu suszyłem ją w próżniowej suszarni przez dwa tygodnie, ładnie popękał i wydalił żywicę. To było świeże drzewo. Dużo żywicy nie było.
Po ostudzeniu żywica została zerwana i korzeń wylądował po 5 godzinnym wygotowaniu na kilka miesięcy w akwarium, obsadzony mchem i microzorium. Nie zauważyłem zmian parametrów wody, żywica wyschnięta w martwym i wysuszonym drewnie nie jest przecież rozpuszczalna w wodzie. Z niej bowiem produkowało się kiedyś większość fornirów i lakierów używanych w meblarstwie.
Pisanie o tym że iglaki się nie nadają do akwarium to czysty napęd rynku akwarystycznego, by kupować korzenie w sklepie a i te nie są należycie czasem przygotowane.
Można takich używać, ale preparacja w warunkach domowych może się okazać problematyczna, najlepszym sposobem jest wysuszenie ich na pieprz, kto ma dostęp do suszarni w tartaku, to na pewno zrobi to jak należy i nic się nie będzie działo złego w akwarium.
Można oczywiście sezonować metodą naturalną, ( suszenie naturalne), no ale czas.
Z korzeni z żywego drzewa należy najpierw póki są świeże usunąć korę mechanicznie ile się da, użycie myjki ciśnieniowej jest doskonałym pomysłem w przypadku korzeni z cienką korą.
Większe korzenie z grubą korą, powinny poleżeć kilka tygodni w jakiekolwiek dostępnej wodzie (staw, rzeka itd) bez względu czy są z drzewa świeżego czy martwego, to oczywiście wskazówki.
Po nasiąknięciu, kora najczęściej odpada sama.
Niektórzy, wsadzają takie korzenie z korą i tragedii nie ma. Syf w zbiorniku jest bardzo możliwy, bo kora inaczej się rozkłada, pyli i ciekawskie ryby mogą ja podskubywać.
Kora z takich namokniętych korzeni jest łatwiejsza do usunięcia, tak jak i łyko, na którym pod wodą w akwarium najczęściej powstaje dla niektórych uciążliwa galareta i grzyby. Co paradoks, na korzeniach sklepowych również pojawia się to ustrojstwo a kory czy łyka ani śladu.
Najlepszym sposobem na ściągnięcie kory jest użycie myjki wysokociśnieniowej, 120bar wystarczy.
Normalnie używałem korzeni ze świeżo wykarczowanych drzew. Żadnych kłopotów z nimi nie było po odpowiednim wysezonowaniu.
Czym jest sezonowanie?
To czas przesychanie na wolnym powietrzu.
To bardzo czasochłonne, drewno schnie w takich warunkach bardzo powoli (szczególnie niekorowane) i tu też ważny jest gatunek drewna, ogólnie przyjmuje się 1cm na rok z każdej strony sezonowania uwzględniając jego skupienie/masę.Przykład: buk i sosna, sosna jako drewno lekkie wyschnie o wiele szybciej.
Bywało że najgrubsze korzenie leżały u mnie pod dachem i 3 lata, wiem że to długo, ale mam takie zboczenie. Widzę ładny wykopany korzeń to do bagażnika, a nóż się przyda.
Niektóre zimą suszyłem na grzejnikach, ot darmowy nawilżacz powietrza
, szybko schły ze względu na cyrkulacje powietrza.
To takie chomikowanie
.
Podsumowując.
Nie jest koniecznością gotować takich korzeni przed włożeniem do akwarium, by nie pleśniały itd. O ile są martwe od dawna, przelanie solanką wystarczy.
Gotowanie pozbawia drewno garbników, przez co niektóre gatunki mniej barwią wodę. Niewątpliwie przy okazji wszelkie szkodliwe żywe organizmy i grzyby zostaną zabite.
Najważniejsze to usunąć ewentualne próchno i korę mechanicznie,
porządnie wysuszyć i nawiercić by sprawdzić czy dobrze wewnątrz wyschło. Nie każdy tak robi w przypadku grubych korzeni, a potem pojawiają się pytania związane z galaretą czy pleśnią. Tylko porządne wysuszenie w większym % gwarantuje zapobiegnięcie takim zjawiskom, w przypadku drzew owocowych konieczne jest długie parzenie/gotowanie korzeni, a jeśli chodzi o iglaki sosna zwyczajna, sosna wejmutka, jodła, modrzew( świerk odpada, szybko się rozkłada w akwarium) to należy je gotować po uprzednim okorowaniu, długim suszeniu w suszarni i oczyszczeniu z żywicy, bez użycia rozcieńczalników, jeśli to korzenie ze świeżych drzew. w Przypadku tych korzeni preparacja jest bardziej czasochłonna, ale żadne z gatunków liściastych drzew nie mają takich kształtów jak korzenie starych sosen.
Najlepsze korzenie iglaków znalazłem u brzegu rzeki Kwisa, po powodziach w okolicy Luboszów.
Stare ścięte bóg wie kiedy drzewa podmyte przez nurt i obmywane przez lata przez wodę, to sama natura. Wystarczyło wysuszyć. Nieźle się cenią takie korzenie.
Pozdrawiam.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.