Zainspirowany wieloma zapytaniami w prywatnych wiadomościach postanowiłem wydać skromny artykuł o raczkach CPO czyli dokładniej Cambarellus Patzcuarense Orange.
Na początek trochę suchych faktów.
1. Raczek ten jest endemitem tzn. naturalnie występuje tylko w 1 miejscu na świecie - jest to jezioro Lago de Patzcuaro położone w Meksyku. Tam sobie żyją na głębokości średniej ok 5m w grząskim mule.
2. Dymorfizm płciowy można odróżnić po widocznych od spodu genitaliach. W okolicy ostatniej pary odnóży amce mają coś w rodzaju odwróconej literki V a samice małą kropeczkę. Załączona grafika powinna wszystko wyjasnić.
Na początku trzeba trochę cierpliwości i przyglądania się, ale z czasem to identyfikacja będzie wam zajmowała kilka sekund.
Raczka można wyjąć z wody i mu się przyjrzeć od spodu. Dopóki jego pancerz jest wilgotny jego płucotchawki nie sklejają się i może bez najmniejszych kłopotów oddychać powietrzem atmosferycznym.
Mam nadzieję, że po tym przydługim wstępie i toną suchych faktów was nie zamęczyłem. Teraz możemy przejść do moich obserwacji i wskazówek dla przyszłych posiadaczy.
Zapomnijcie o wszelkich sugestiach w necie, jakoby potrzebowały PH ponad 8 i innych podanych parametrach. Tak mają F0 w naturalnym środowisku. Te co widzicie za szybką w sklepie już nawet nie rozpowiadają między sobą legend o F0 bo przepadły w niepamięć.
Każdy rak ma swój temperament. Ja miałem w swojej ekipie: Małą Mi, Migotkę, Panią Raczkową, Ślicznotkę, Zadziora oraz Pana Alfa. Moim ulubieńcem był Zadzior. Najmniejszy, a stawiał się do wszystkiego co tylko się przed nim ruszyło, nawet kawałek liścia dmuchnięty prądem wody. Oczywiście gdy przychodziło do wszelakich konfrontacji z innymi rakami to pierwszy się ewakuował. Długie obserwacje tych zwierzątek w moim 200litrowym akwarium nauczyły mnie, że nigdy nie można do końca być pewnym jaki będzie miał temperament. Jeżeli karmione są regularnie i dbamy o to by faktycznie się pożywiły a nie zostały okradzione z jedzenia przez inne ryby to powinno być spokojnie. Zapomnijcie o wszelakich rybach welonowych. Długie rozłożyste płetwy pana bojownika są dla nich idealnym pretekstem by się za nie złapać i zrobić darmowy kurs na drugi koniec akwarium. Po jakimś czasie Bojownik będzie wyglądał jak Bruce Willis w końcowych scenach szklanej pułapki. Nie ważne jednak jak bardzo najedzony będzie, zawsze będzie próbował atakować wszystko co uporczywie będzie mu się szwendać przed szczypcami. Czy to krewetka czy ryba - nieważne. Pytanie tylko jak szybki jest przeciwnik. Raczki te raczej są wolne i ślamazarne. Głód jednak wyzwala u nich nadracze siły i wtedy to żadna ryba nie ma szans. Prędzej czy później będzie sushi. Jeśli musimy akwarium zostawić samopas to nie na dłużej jak 3 dni. Potrafią bez jedzenia wytrzymać i 2 tygodnie, jednak jeśli trzymamy je w akwarium z innymi zwierzakami to spodziewajmy się spadku populacji. Bez skrępowania będą zjadały siebie nawzajem jeśli zajdzie taka konieczność. Skoro już jesteśmy przy filmie Alive - dramat w andach to przypominam, że nie lubią zbyt wysokiej temperatury. Do 25 jest ok. Kilkudniowe skoki przy upałach do 28 nie są kłopotem o ile to jest chwilowe. Ja swoje trzymałem w 20-22.
Litraż nie ma większego znaczenia. Ważna jest aranżacja. Ja swoją 6 mogłem trzymać w 200 litrach tylko dlatego, że mam od groma jaskiń, mchu a swojego czasu i liści. Wyglądało to mniej więcej tak. .
W 25 litrach można trzymać spokojnie 2 samice/parkę, Pod warunkiem, że będzie tam skrytek tyle, że będą się szukać tygodniami. Z reguły jednak to kłóci się z ogólnoprzyjętą aranżacją.
Raczki muszą mieć zajęcie.
Raczki są bardzo terytorialne, choć często wyruszają na przygody w nieznane. Nie boją się niczego, zbliżając się do akwarium będą mogły nawet próbować nas zaatakować przez szybę, a co! Gdy już trafią na siebie, z reguły starają się wzajemnie omijać. Czasem jednak się zdarza, że trzeba pokazać drugiemu gdzie raki zimują. Zwłaszcza gdy w pobliżu jest chętna samica albo porcja żarełka. Przyjmują pokarm suchy, żywy, mrożony. Stynkę, ochotkę, gotowane warzywa itd. Jedzą wszystko. Poza roślinami akwariowymi. Bardzo lubią szyszki olchy.
Żeby cieszyć się nimi długo i żeby były zdrowe trzeba pamiętać o kilku rzeczach. Lubią wodę zasadową. Poniżej PH 7.2 ciężko im zrzucić wylinkę. Powyżej 7.8 robiły się ospałe, starałem się utrzymywać 7.5. W linieniu pomaga np. wapń który osobiście polecam podawać w formie muszelek. Niezamieszkałe domki po ampulariach i świderkach nie psują aranżacji a naszym raczkom pomogą. Oczywiście nie można też z nimi przesadzić. Jeśli widzimy, że raczki próbują wydostać się z akwarium na 95% woda jest za mało napowietrzona, a musi być silnie. Na 5% w akwarium znajduje się coś co nie powinno (rozkładająca ryba, jakieś chemikalia). Osobiście preferuję napowietrzanie przez ruch tafli wody niż kostkę napowietrzającą, ale co kto lubi. Kiedyś też miałem kurtynę przy tylnej szybie.
Są bardzo wrażliwe na miedź! Zapomnijmy o ogrodowych pałeczkach nawozowych dla naszych roślin czy też o podmiankach z ciepłej wody wodociągowej, która też tą miedź zawiera. Zimną można lać śmiało.
Jeden z moich pierwszych CPO, w towarzystwie ochroniarza - Silnorękiego.
Rozmnażanie. Raki te kochają się bardzo agresywnie i 50 twarzy Greya przy tym to śmiech na sali. Samica gdy jest gotowa do godów uwalnia do wody hormony, które zapraszają samców na randkę z happy endem. W akwariach należy trzymać harem 1+2 lub więcej. Ja miałem 2+4. Samce są bardzo niewyżyte i w głowie im tylko seks, żarcie i piłkę nożną. Przy układzie np 2+2 samce zajadą samice na śmierć. Jeśli samica nie ma ochoty na kopulowanie a samiec ma to chwyta ją i wyrywa jej kończyny jedna po drugiej, aż ta nie zmieni zdania. Na szczęście negocjacje kończą się gdzieś w okolicach drugiej, trzeciej nogi. Zdarzyło mi się jednak raz, że z samicy pozostał korpus, a panowie no cóż... używali. Bidulkę udało mi się uratować. Przełowiona została do kotnika, w którym była sama, każdego dnia dokarmiałem ją pensetą. Po ok. 3 tygodniach walki z losem zrzuciła wylinkę, odzyskała częściowo kończyny i ruchomość. Po drugiej wylince już śmiało hasała.
Widać, że są religijne, albo bez fantazji.
Nie przeszkadza im w seksie nic. Nawet przejeżdżający czołg.
Po zakończeniu miłosnych uniesień samiczkę transportowałem niezwłocznie do kotnika. Gdybym tego nie zrobił to zaszyłaby się w najciemniejszym miejscu w akwarium i nie wychodziła z niego aż do rozwiązania. Jajeczka pod odwłokiem można dostrzec po ok dobie (czasem nie dochodzi do zapłodnienia). Niestety nie wiem dlaczego, ale ciężarne samiczki były u mnie celem ataków wszystkich pozostałych raków w akwarium, bez względu na płeć. Dlatego też żadna skrytka nie byłaby odpowiednio skuteczna w porównaniu do kotnika. W Kotniku musimy zadbać o przytulną grotę w której spokojnie będzie szydełkować sobie ubranka dla swoich dzieciaczków. Unikamy ostrego światła jak i przeszkadzania jej. Okres wylęgania to ok 2-3 tygodni. W tym czasie z ich jedzeniem jest bardzo różnie. Jeśli widzimy, że spaceruje to ewidentnie jest głodna. Zdarzało się jednak, że nie jadła nic aż maluchy się nie wykluły. Gdy małe przestały przebywać pod odwłokiem takiej mamy trzeba było ją natychmiast odseparować gdyż ta miała po 3 tygodniach głodówki wilczy apetyt.
KOTNIK NALEŻY BARDZO DUŻO NAPOWIETRZAĆ (najlepiej 24h). PRZECINEK,
Jeśli widać, że samica wachluje jajeczkami to albo je chłodzi albo dostarcza więcej tlenu. Jeśli chcemy by przeżyło jak najwięcej młodych musimy pilnować tego jak oka w głowie. Jeśli nie wachluje to znaczy, że młode mają się dobrze.
Bardzo rzadki moment w którym przyszła mama wyszła z norki zobaczyć co w baniaku słychać.
Gdy młode się już wyklują to jeszcze przez kilka dni niechętnie opuszczają jeszcze przytulny odwłok mamy. Czasem odejdą centymetr i szybko wracają do 'torby'. Strasznie ciężko je dojrzeć poza domkiem mamusi. Tuż po narodzinach mają około milimetra i są przeźroczyste. Gdy widziałem, że mama nie chce się nimi już opiekować to mamę odławiałem do głównego zbiornika dla bezpieczeństwa maluszkich.
Mama z maluczkimi. Można dostrzec ich oczy
Dorodna samica może mieć nawet i 50 jajeczek. Nie udało mi się jednak z jednego miotu odchować więcej jak 20. Z czasem je po prostu gubi. Nie udało mi się ustalić przyczyny tego zdarzenia.
Ok 10 dniowy maluch.
Młode karmiłem rozdrobnionym pokarmem suchym i pyłkiem pszczelim. Wylinkę na początku zrzucają bardzo często. Im rak starszy tym wylinkę zrzuca rzadziej. W tej kwestii chyba wszystkie 'egzoszkieletowe' tak mają. Po linieniu raczki są przez kilka godzin całkowicie bezbronne. Trzymając harem należy zwracać na to uwagę. Zaatakowane zginą w męczarniach.
Poniżej zdjęcie, co prawda nie CPO ale innego mojego raka tuż po wylince. Przez blisko 2 godziny nie był w stanie stanąć na własnych nogach. Po ok dobie pancerz odzyskał pełną twardość.
Wystraszone raczki wymachują gwałtownie ogonem wykonując potężny odskok w tył. Potrafią przemierzać wtedy szybko duże odległości. Niestety nie mają lusterek wstecznych.
Zbliżając się do końca chciałbym tylko powiedzieć, że te raczki są fascynującym obiektem obserwacji i przynoszą wiele radości. Jednak posiadanie ich wymaga pójścia na kilka kompromisów, chociażby dobierając obsadę. Mało ryb przepada za takim PH. Woda zasadowa również łatwiej 'chwyta' glony niż ta z PH poniżej 7. Posiadanie ich sprawiło mi w życiu wiele frajdy jak i łez gdy przyniesiony jeden raczek zaraził mi chorobą wszystkie moja i wytępił całą obsadę raczkową. Choć teraz ich nie mam to jestem prawie pewien, że kiedyś założę dla nich specjalny baniak.
EDIT:
Zapomniałem dodać kilka takich detali jak:
Nie wolno wyjmować wylinki z akwarium - stanowi ich pokarm dla szybszej odbudowy chitynowego pancerza.
Istnieje dużo odmian barwnych Cambarellusów, jak choćby texanus.
Akwarium jeśli nie ma pokrywy a jest słabo napowietrzane może zostać porzucone przez raczka na poczet innego lepszego. Bez problemu są w stanie wyjść po chociażby grzałce czy jakikolwiek innych przewodach doprowadzanych do baniaka. W naturalnym środowisku, nocą, w rosie miałoby to jeszcze sens. W domu jak tylko ich pancerz wyschnie to się uduszą. Jeśli akwarium mamy bez szczelnej pokrywy a nie mamy pewności przez pierwsze kilka dni czy im warunki odpowiadają należy na noc pod akwarium zostawiać płytkie naczynie z wodą. Nie wiem jak, ale są w stanie ją wyczuć i pójdą do niej, by się nawilżyć. Na lądzie jednak poruszają się bardzo niezgrabnie, więc jeśli to będzie talerzyk to musi mieć do niego jakiś rodzaj podjazdu, podestu. Inaczej nie będzie wstanie wciągnąć się na ten pozornie niewysoki próg.
Są bardzo aktywne, mają wręcz lekkie adhd.
Linienie wygląda u nich jakby zdychały. Przewracają się na bok i leżą w bezruchu przez kilkadziesiąt minut. Następnie pancerz pęka tuż za tułowiem i kilkoma silnymi ruchami wyskakują ze starego wdzianka. Raczka nie można stresować podczas linienia! To dla nich bardzo trudny proces. Na youtube można znaleźć kilka filmików jak ten proces przebiega, polecam obejrzeć jesli nigdy nie widzieliście.
Gdy rakowi zbliża się linienie jego pancerz się delikatnie podnosi a pomiędzy pancerzem a nogami wzdłuż całego boku można dostrzec biały, miękki nowy pancerz. Wskazuje na to iż stary garnitur robi się za mały i niedługo będzie przebiaranko. Niestety nie znalazłem w swojej galerii zdjęcia z przykładem.
Utracone kończyny, szczypce to nie tragedia. Przy linieniu im odrastają.
Wzór na pancerzu jak i odcień to kwestia indywidualna każdego raczka. Może się zmieniać wraz ze zmianą diety, po każdym linieniu.
Są świetnymi sprzątaczami. Zjedzą wszystkie resztki pokarmowe walające się po dnie.
Na koniec pare fotek pokazujących jak różnorodne mogą być Cambraellusy z Puzaro.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wyrażam zgody na kopiowanie i publikowanie mojego artykułu w całości lub części bez mojej zgody.